preloader
Agata Nowosielska
     

Szymon Szyszko, Poeta

9.02 - 6.03.2012, Gdańsk, Klub Żak

Szymon Szyszko szuka odpowiedzi na pytania ostateczne. Czym jest sztuka? Jak ją postrzegamy? Jaki jest sens uprawiania sztuki? Jak daleko można dojść? I gdzie to jest? W swojej praktyce artystycznej wielokrotnie znajdował i opracowywał środki wyrazu - strukturę obrazu, sposób pracy, ekspresję. Za każdym jednak razem decydował się rozbić znalezioną formę, by szukać dalej. Forma znaleziona to forma już znana, określona własnym ukonstytuowaniem się chwilę temu. Tym samym taka, której powtarzanie oznacza utknięcie w strukturze i niemożność sięgnięcia głębiej, tam gdzie spodziewamy się prawdy, czystej energii czy źródła treści. Oczywiście idąc tą drogą, odrzucając każdy kolejny kod czy język, doszedł do momentu, w którym rysunki stały się kompulsywne, notatki to strumienie świadomości, malarstwo zaczęło penetrować rzeczywistość nie zważając na podłoże, przestrzeń a nawet na własną dostrzegalność, zaś działania per formatywne zlały się z codziennością. I znowu, nieuchronnie, stanął wobec pytania czy pod tą formą kryje się być może jakaś inna, prawdziwsza, mniej zorganizowana i mniej oszukująca pragnienie napicia się z czystego źródła. Ostateczna forma, jaką przybierają działania artysty nie wydaje się ważna sama w sobie. Przede wszystkim dlatego, że może ona zostać odrzucona w każdym momencie na rzecz innej, bardziej w danym momencie obiecującej. Podobraziem staje się rzeczywistość w zasięgu artysty i nie ma znaczenia, czy jest nim płótno, ściana, okno, opona czy trudny do nazwania śmieć. Obiektów malarskich przybywa i ubywa w zależności od warunków. Malarz maluje tak daleko (i tak blisko) jak starczy mu farby, ręki albo chęci. Efekt nie jest jednak pozbawiony walorów kompozycji czy gry barwnej, co sugeruje, że artysta-szaman zagarnął i podporządkował sobie przestrzeń tak, by mogła ona stać się czymś w rodzaju magicznego wzoru, heksagramu, który otwiera bramę percepcji i poznania. Jednocześnie artysta zmaga się z koniecznością komunikacji ze swoją społecznością, co stanowi wyzwanie, gdy dzieło zmienia się ciągle i ta właśnie zmiana ma być unaoczniona odbiorcy. Stąd zapis filmowy działań, ich procesu, który natychmiast zostaje wchłonięty przez dzieło totalne i wkomponowany w jego wciąż bardziej amorficzną formę. Kolorowe światło projekcji własnych działań staje się, niczym laserunek, kolejną warstwą trójwymiarowego, rozpisanego na przestrzeń, obrazu. Poprzez dzianie się w czasie dodaje czwarty wymiar przestrzenny.