preloader
Agata Nowosielska
     

Natalia Hirsz, WaltFreud

4.04-5.05.2019, Gdańsk, Klub Żak / foto: materiały prasowe klubu Żak

Wystawa opowiada o dzieciństwie, dostrzeżonym, więc już porzuconym. O słonecznych wakacjach w kolorowej rzeczywistości, rodem z bajek Disneya, które formują dzielnych mężów z patykowatymi łukami, strzałami o lotkach z piór z lasu i niewiasty w sukienkach z krepy i koronami z papieru. Dzielnych, pełnych nadziei i gotowych do walki o dobro ze złem(...) Natalia Hirsz Wystawa WaltFreud to rodzaj spojrzenia artystki wstecz, to ostrożny namysł nad przeszłością. Sam tytuł wystawy może mówić wiele o charakterze proponowanej sztuki – mariaż psychoanalizy z kreskówkami Walta Disneya- w dużym skrócie. Może byłaby to wystawa o przypisywaniu postaciom z bajek mroczniejszego rysu. Może postaci Śpiącej Królewny czy Królewny Śnieżki byłyby historiami o tłumionej seksualności, o podporządkowaniu się, o roli kobiet u boku zwycięskich mężczyzn traktujących je jako ozdobę. Natalia Hirsz zaprzecza takiej interpretacji. Historia toczy się swoim torem- to,co obiecywały bowiem bajki – ich nachalny happy-end- nie sprawdziło się w życiu ludzi z krwi i kości. Nie ma zwycięskiego królestwa i formuły: żyli długo i szczęśliwie. Wręcz przeciwnie – los Królewny to los artystki skazanej na przysłowiowa samotność w tworzeniu, w procesie tworzenia dzieł sztuki. Wystawa jest zbiorem różnych form. Jest więc specjalny stół, na którym leży Księga Baśni- a w niej kolaże – zestawienia klatek z kreskówek Disneya ze zdjęciami postaci samej artystki uwikłanej w historie rodem z dzieciństwa. Dalej znajduje się mapa świata dzieciństwa- o bardzo ścisłych granicach , z którego wszelkie pacynko-lalki uciekają unikając w ten sposób możliwości zabawy nimi samymi. To kolejny przystanek WaltFreuda- nowej figury - gdyby był człowiekiem - takby się właśnie nazywał-lub byłby zwykłym widzem? Istotnym elementem wystawy jest dom-azyl, który artystka dźwiga na swoich plecach. Wyszedyłkowany dom przypominający chatkę z bajek na plecach malarki wędrującej wraz z nim przez pejzaż zimowy bądź siedzącej przy stole- to dom , który trzeba było opuścić. Azyl sam się skończył, obdarty z wszelkiego złudzenia. Poduszka, w której odbija się dom stanowi formę opieki nad gniazdem- nad azylem, który jest zły. Dokumentacja dźwigania na swoich barkach domu pojawia się w formie małych niepozornych kostek, które są opresyjne w swoim małym zamkniętym rewirze. Jest to wystawa o czasie i pamięci – o wrażliwej retrospekcji do świata kaset VHS które emitowały w postkomunistycznym kraju bajki Disneya-tez te z lat 40-tych oglądanych przez Adolfa Hitlera. To też wystawa o dojrzewaniu, o przepoczwarzaniu się w dorosłość z kokonu dzieciństwa,które pryska jak bańka mydlana. To ekspozycja o napięciach, o emocjach i braku szczęśliwego zakończenia- a może o właśnie afirmacji takiego obrotu spraw? Pewnego rodzaju akceptacji życia, takim , jakie ono jest.